|
|
Autor |
Wiadomość |
Lila
F*cking Worthless
Dołączył: 27 Gru 2010
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany: Sob 23:25, 01 Sty 2011 Temat postu: Berlin Music TV, 01.10.2010 |
|
|
Fajny wywiad zrobiony podczas ich trasy po Niemczech
Band Negative Interview BERLIN MUSIC TV
p.s. jeśli umieściłam to w złym dziale proszę przenieść.
Od Justinne: Umieściłaś wywiad w dziale "Wywiady", tu nie ma co przenosić. Poprawiłam tylko temat, bo Twój nic właściwie nie mówił o zawartości.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Aune
In My Heaven
Dołączył: 07 Sie 2009
Posty: 223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Brwinów Płeć:
|
Wysłany: Nie 14:08, 02 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Dobre fajne
Historia ze szkolnej dyskoteki Jonka mnie powaliła A co do wyglądu (potargane włosy i lekko rozmazana kredka na dolnej powiece) to lepiej on wygląda na żywo wg mnie.
Co do Larrego, to jego angielski wydawał mi się brzmieć inaczej na żywo...
Jakby z Berlina przejechali 6 godzin pociągiem na wschód to by się przekonali, że w Puoli też mogą mieć "dobrze"
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sinje
Dream Flowers
Dołączył: 12 Gru 2007
Posty: 2142
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Poznań Płeć:
|
Wysłany: Pią 10:29, 07 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
się założę, że jakby zagrali u nas, to Larremu zabrakłoby słów:]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Justinne Anna
In Memoriam
Dołączył: 05 Lip 2006
Posty: 3095
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Szlachecki Kraków Płeć:
|
Wysłany: Nie 0:04, 09 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Nie wiem, co mnie podkusiło, żeby to tłumaczyć. Z niemałą pomocą Aune udało mi się tego dokonać, a efekt możecie przeczytać poniżej. Wiem, że miejscami jest niegramatyczne i niestylistyczne, ale nie chcę już mieć z tym wywiadem nic więcej do czynienia
SMACZNEGO!
BERLIN MUSIC TV, 1.10.2010
Pani Blondynka: Witam, tu Berlin Music TV. Siedzimy tu z Larry’m i Jonne z zespołu Negative.
Pani Czarna: Cześć, jak leci?
Jonne: Cześć, dobrze, fajnie, świetnie, wszystko jest w porządku. Wczoraj zagraliśmy w Dresden pierwszy koncert z dwunastu planowanych w Niemczech. Publiczność była świetna. Zawsze jest.
Pani Czarna: A jakie są wasze wrażenia z Niemiec? Z tournee po Niemczech?
Jonne: Naprawdę lubię koncertować w Niemczech, bo mamy tu już bardzo silną i wierną grupę fanów. Koncertujemy tu od 2004 – 2005 roku, więc dobrze tu być.
Pani Czarna: Byliście w Japonii. Jaka jest różnica pomiędzy Niemcami a innymi krajami? Są jakieś różnice?
Larry: W Japonii ludzie inaczej się zachowują. Oglądają występ bardzo dokładnie. I jeśli Jonne powie coś w stylu „klaskajcie” wszyscy to robią, ale pomiędzy piosenkami zapada zawsze kompletna cisza. Słuchają co on mówi. A tu jest „YEAAAH”. Energia.
Pani Czarna: Nagraliście nowy album w L.A?
Jonne: Tak, zeszłej jesieni. Spędziliśmy tam trzy miesiące. To było bardzo inspirujące i miłe doświadczenie dla zespołu. To znaczy… Jako zespół nagraliśmy cztery albumy przed tym, więc to już nasz piąty album, chcieliśmy więc spróbować czegoś innego, chcieliśmy zerwać z nawykami.
Pani Czarna: Powiedzcie, wasz nowy album jest najlepszym, jaki nagraliście?
Jonne: Oczywiście, że tak! Ostatni zawsze jest najlepszy! Tym razem… wiesz, było trochę zmian w zespole w przeciągu lat, tym razem mamy jednego gitarzystę, jednego klawiszowa, jednego basistę i perkusistę, pięciu członków w zespole, po jednym instrumencie dla każdego, to trochę się różni. Ale przy „Karma Killer” to było jakby nowy start dla zespołu, w 2008, kiedy skład się ustalił, wtedy wiedzieliśmy, że dobrze się czujemy z własnymi instrumentami i wiedzieliśmy, co chcemy osiągnąć.
Pani Czarna: Co więc myślicie o L.A? Dlaczego L.A?
Jonne: W Negative da się słyszeć pływ takich zespołów jak Guns ‘N Roses, Aerosmith, wiele amerykańskich zespołów, włączając w to zespoły z Wielkiej Brytanii, już nie wspominając o niemieckim zespole The Scorpions. Uwielbiamy ten zespół! Zwłaszcza ballady. Pamiętam, gdy stawiałem pierwsze kroki na parkiecie, dawno temu. To było coś w rodzaju szkolnej dyskoteki. Miałem wtedy jakieś dziesięć lat i byłem zakochany w pewnej dziewczynie… Była ode mnie starsza o trzy, cztery lata… To było urocze. Puszczono „Wind of Change” Scorpionsów, a ja czułem się taki zakochany, z głową między jej kopcami. Byłem taki niski, a ona taka wysoka. Wiesz, hormony.
Pani Czarna: Odnieśliście sukces, jak wiele innych fińskich zespołów. Czy to wszystko przez hormony krzyczących dziewczyn?
Jonne: Nawet my się starzejemy jako istoty ludzkie, próbujemy zachować wszystko prostym, zachować muzykę piękną, tak piękną jak to tylko możliwe. Myślę, że to pełne melancholii korzenie są tym, co łączy fińskie zespoły, na przykład HIM, Nightwish, The Rasmus, włączając nas… Nie wiem… Te długie mroczne zimy, one są źródłem piękna, którego poszukujemy. Tak sądzę, jak sądzisz?
Larry: Może to właśnie było kluczowe przy tworzeniu nowego albumu. W Finlandii było bardzo zimno i wtedy polecieliśmy do L.A, a tam było słonecznie, tak jakby ponownie przyszło lato.
Pani Czarna: Myślę, że my też tego potrzebujemy.
Jonne: Tak, a jeśli pomyślisz o…
Larry: Tak, mówiłem, że to słońce gdzieś tam i ta fińska melancholia pochodząca z chłodu, z zimy. Wiesz, ta atmosfera. Taka mieszanka słońca i zimy.
Jonne: Jeśli weźmiesz te przeciwieństwa, to one… Tam coś jest, ogromna energia. Jeśli posłuchasz albumu bardzo uważnie, ze słuchawkami na uszach, zrozumiesz to.
Pani Czarna: A co sądzicie o Niemczech? Mieliście kiedykolwiek szansę pozwiedzać Berlin, pójść do klubu, coś w tym stylu?
Jonne: W niedzielę mamy dzień wolny w Reeperbahn. Pewnie więc pochodzimy po jakichś klubach, ale ja bardzo lubię kościół w okolicy. Mam pewnego rodzaju obsesję na punkcie tych historycznych kościołów.
Pani Czarna: Czy udało wam się powłóczyć po Berlinie w przeszłości? Mieliście szanse pójść do klubów czy podobnych miejsc?
Jonne: Nie. Raczej spaliśmy w autokarze, ale teraz…
Larry: Byliśmy kiedyś w klubie. Pamiętasz?
Jonne: Nie.
Larry: Lex tam był.
Jonne: O, tak, rzeczywiście! Ludzie z wytwórni przyjechali z Finlandii. To było miłe. Wynajęli limuzynę i *część, której nie mogę dosłyszeć - od J.A.*. TAK! W Berlinie istotnie jest cudowne życie nocne. Przepraszam. Chyba za każdym razem byłem zbyt „zmęczony”. Jest takie miejsce… Pod ziemią… Był tam taki wielki klub nocny. Było jakieś cztery czy pięć różnych wystrojów dla każdego klubu, to było ogromne miejsce, coś w stylu *nie rozumiem, co on tu mówi - od J.A.*.
Pani Czarna: Mamy wiele *jak wyżej - od J.A.*.
Jonne: Tak, ale wtedy wybraliśmy to miejsce przypadkiem. Zastanawialiśmy się dokąd pójść i zdecydowaliśmy: „Chodźmy do tego klubu”. Weszliśmy tam i tam były wielkie schody, zeszliśmy po nich na dół i nagle zdziwiliśmy się „co to, do diabła, za miejsce?”. Było tam mnóstwo świetnych dziewczyn, były ubrane w takie ładne stroje… Niektórzy ludzie byli przebrani za policjantów i sprawdzali twój poziom alkoholu.
Pani Czarna: Poważnie?
Jonne: Tak! Nie wiem co to była za impreza, ale poczułem się jak Freddie Marcury w latach osiemdziesiątych. *Jonne śpiewa i wygłupia się*
Pani Czarna: Ok, opowiedzcie nam coś o życiu muzycznym w Finlandii, w Tampere. Jak wam się wydaje, jest wiele różnic pomiędzy Tampere a Berlinem, Niemcami? Jak tam wygląda życie klubowe, życie muzyczne?
Jonne: Scena muzyczna jest obecnie bardzo mocno rozwinięta. Wydaje się, że młodzi ludzie, nowe pokolenie młodych ludzi, chodzą na koncerty nowych zespołów. Kiedy my zaczynaliśmy, jakieś dziesięć lat temu, siedem lat temu, jako początkujący zespół, wydawało się niemożliwym sprzedać trzysta, czterysta biletów na swój koncert bez kontraktu płytowego, ale obecnie jest to jakieś pięćset, sześćset osób, które idą zobaczyć zespoły, które sprzedają swoje demo z ręki do ręki. To dobrze. To udowadnia, że jest przyszłość dla muzycznego życia i dla muzyki samej w sobie. Nawet sam przemysł muzyczny jest teraz w momencie przełomowym… Myślę, że pewien rozwój jest tu dobry.
Pani Czarna: Cieszycie się, że dzisiaj gracie? Podoba wam się życie w trasie, czy wolelibyście raczej jechać do domu. Wiecie o co mi chodzi?
Jonne: Na początku musisz włączyć tryb „trasowy”. Pamiętam, gdy wczoraj weszliśmy do autokaru, który jest dla nas jak nowy dom, który będzie naszym domem przez następne dwa tygodnie, więc musisz… To chwile trwa… Jakieś piętnaście minut.
Pani Czarna: To nie tak długo.
Jonne: Wczoraj, gdy byłem na scenie powiedziałem publiczności, że nie chce opuszczać tego miejsca. To wypłynęło prosto z serca, dzięki takim właśnie momentom żyjemy, to coś co masz, po co został stworzony zespół. Żeby grać koncerty dla ludzi,. I gdy ich widzisz i czerpiesz od nich tę energię, to fenomen… Nie da się tego nawet opisać, nie da się ująć w słowa. To cudowne. Nie wiem… To długi proces… Sam album, kiedy masz jakieś dwanaście, trzynaście, piętnaście… tym razem napisaliśmy około dwudziestu pięciu nowych piosenek i wypraliśmy tylko najlepsze. To długi proces. To nie tak, że mówimy sobie „hej, nagrajmy album”. Jeśli pomyślisz o tym czasie siedmiu lat, które minęły od wydania naszego pierwszego albumu i włączysz w to wszystkie pięć albumów plus koncerty… Totalne szaleństwo! Ale my to lubimy. Musimy to lubić, w przeciwnym razie nie bylibyśmy w stanie tego robić. Po prostu… To wszystko musi się kręcić.
Pani Czarna: A jakie są wasze doświadczenia w przemyśle muzycznym? Czy mieliście więcej wolności zanim związaliście się z wytwórnią, czy nic się nie zmieniło?
Jonne: Jasne, podpisaliśmy kontrakt z… kto to był… Roadrunner, tu w Europie, który jest zorientowany raczej na heavy metal, ale teraz naszym nowym domem jest Warner Music i wierzę, że to pomoże. Czas pokaże, ale wierzę, że to dla nas dobrze. Nie chodzi o to, że nie doceniam Roadrunner, nie byli dla nas źli, zrobili kawał dobrej roboty, ale czasami dobrze jest poczynić nowe kroki, otoczyć się nowymi ludźmi. Naprawdę mamy wielkie nadzieje na przyszłość. To czyni nas zespołem oldschoolowym, to, że nadal chcemy koncertować. Chcemy jeździć w długie trasy.
Pani Czarna: Czy myślisz/myślicie o swojej publiczności kiedy piszecie teksty piosenek, jest to kluczowe do przemyślenia czy też robicie to tylko dla siebie i swojej muzyki?
Larry: Myślę, że piosenki po prostu przychodzą skądś, po prostu chwytasz za gitarę i nagle pojawia się pomysł. Nie wiem skąd… Może pochodzi z góry.
Jonne: Jesteśmy jakby posłańcami jakieś większej siły.
Larry: Jeśli myślisz za dużo, nic ci się nie udaje.
Jonne: Nie potrafię napisać piosenki w sposób… ujmijmy to tak: biorę gitarę i mówię sobie „teraz napiszę ładną balladę”. To nie wychodzi. Próbowałem i to nigdy nie wychodzi. Zwykle, jeśli próbowałem pisać w ten sposób, potrzebowałem wiele tygodni, żeby powrócić do tego właściwego nastroju. Wiesz, o co mi chodzi? Nie możesz oszukać swojej kreatywnej strony, po prostu nie możesz, musisz być szczery z samym sobą, przekroczyć granice własnych możliwości. Musisz cenić tę stronę siebie. Myślę, że zostaliśmy obdarzeni darem kreatywności.
Pani Czarna: Czy teraz, podczas trasy, zauważacie jakieś reakcje publiczności? Czy są piosenki, które wasi fani lubią bardziej niż inne?
Jonne: Nie wiem. Miło jest grać nowe piosenki, zwłaszcza tutaj - wczoraj był pierwszy koncert. Z twarzy publiczności mogę poznać, że oni nie słyszeli jeszcze tych piosenek, oprócz wersji z albumu. Miło jest obserwować ich reakcje, bo w tym punkcie trasy – może im bardziej w przyszłość i im więcej koncertów zagramy to się zmieni – ale w tym momencie, to wciąż wygląda jak *Jonne naśladuje fana na koncercie* „Ok., to ta piosenka”, ludzie to obczajają, wiesz o co mi chodzi, a przy tych starszych, już bardziej znanych reagują „OOO, tak! To to!!” Słyszeli je już wiele razy, również na żywo. Potrzeba czasu… Ale to miłe.
Pani Czarna: Dzięki. Życzę przyjemnej trasy i wszystkiego najlepszego.
Jonne: Dzięki wam, za przyjęcie nas tutaj, przyjemność po naszej stronie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
gRed v1.3 // Theme created by Sopel &
Programosy
|